W piątek media na
całym świecie rozpisywały się o słynnym Atlasie Kotów, który w
czasie obrad parlamentu przeglądał prezes Prawa i Sprawiedliwości
Jarosław Kaczyński. Trzeba przyznać, że nikt tak jak on, nie
zwraca na siebie uwagi, zwłaszcza takimi całkiem ocieplającymi
wizerunek aspektami zachowania.
Postanowiła to
skomentować na Facebooku prof. Krystyna Pawłowicz, porównując do
prezesa PiS Donalda Tuska:
– „Szeregowy
poseł” Jarosław Kaczyński najważniejszym, najbardziej wpływowym
człowiekiem świata! Ledwo zerknął w ławie sejmowej do książeczki
„Atlas kotów”, chwilę potem poinformowały o tym największe
agencje prasowe - amerykańskie, niemieckie, nawet agencje z Namibii.
Rosyjskie też, jak najbardziej. Tusk musi z wieńcami na groby się
wpraszać, by go zauważono. I wygwizdano —zauważyła poseł
Prawa i Sprawiedliwości.
Mocne słowa, ciekawe
porównanie, ale tylko w połowie prawdziwe. Dlaczego? Tusk również
potrafi zwracać na siebie uwagę, jednak zazwyczaj są to sprawy
wywołujące kontrowersje, rzeczy polityczne. Gdy Tusk grał w piłkę,
to media owszem pokazywały to, jednak nie było przy tym tych
wszystkich opisów i analiz, jak w przypadku rzeczy robionych przez
Jarosława Kaczyńskiego.
Zauważcie, wystarczył
drobny gest, zwykły Atlas Kotów, aby informacja o tym pojawiła się
w USA, Austrii, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajach.
I kto jest królem?
Fot: YouTube
Może różnica polega na tym, że Kaczyński lubi koty, a Tusk sprzedawać swoich.
OdpowiedzUsuń